Ach, jak ja kocham góry! Trampeczki, plecaczek i jazda! Na koniec grzaniec luz zimne piwo – w zależności od pory roku. Choć góry wolę jednak zimą. Relaks, piękne widoki i piesze wycieczki – z tym właśnie kojarzyła mi się ta kraina i żadnej innej wiedzy nie potrzebowałam. Oczywiście wiedziałam, że góry są niebezpieczne, że zabrały ze sobą setki żyć. Nie miałam jednak świadomości, jak to wszystko wygląda naprawdę.
Annapurna to dziesiąty co do wysokości szczyt na Ziemi, ośmiotysięcznik, uważany za najniebezpieczniejszą górę świata. Położona jest w Nepalu pośród masywów górskich piętrzących się po obu stronach doliny rzeki Kali Gandaki. Miejscowi nazywają ją „boginią urodzaju” – z połączenia słów „anna” (pożywienie) i „purna” (wypełniona). 3 czerwca 1950 roku Maurice Herzog oraz Louis Lachenal, ryzykując życiem, po raz pierwszy zdobyli ten szczyt.
Góry ofiarowały nam swoje piękno, które podziwiamy z dziecięcą prostotą i szanujemy jak mnisi myśl o bóstwie.
Annapurna, ku której poszlibyśmy bez grosza przy duszy, jest dla nas skarbem, którym będziemy żyć...
Annapurna to dokładna relacja Maurice'a Herzoga – kierownika wyprawy – z przygotowań, zdobycia i opuszczenia Annapurny. Nie łatwo czytało mi się tę książkę. Może dlatego, że literatura faktu nie leży w ścisłym kręgu moich czytelniczych zainteresowań, może też dlatego, że nie rozumiałam tych wszystkich specjalistycznych słów i czytać musiałam ze słownikiem.
Na początku akcja nieco się dłuży. Członkowie francuskiej ekipy (Maurice Herzog, Louis Lachenal, Jean Couzy, Marcel Ichac, Marcel Schatz, Gaston Rebuffat, Lionel Terray, Francis de Noyelle i dr Jacques Outdot) badają teren, rozmawiają i pełni nadziei lub wątpliwości snują odważne plany. Chcą jako pierwsi ludzie zdobyć szczyt Dhaulagiri. Kiedy okazuje się, że jest to niemożliwe, wyruszają na Annapurnę… Mają bardzo mało czasu. Nie mają żadnych dokładnych map, nie mają butli tlenowych. Jedyne co mają, to nadzieja, marzenia, odwaga i zawziętość. Tak… szczególnie tego ostatniego nie można im odmówić.
Droga na szczyt Annapurny nie jest łatwa, ekipa niejednokrotnie ryzykuje życie. W końcu, po kilku dniach wspinaczki, Herzogowi i Lachenalowi udaje się zdobyć Annapurnę. Jako pierwsi ludzie na świecie stają na tym majestatycznym szczycie, jako pierwsi zdobywają także ośmiotysięcznik. A ja, czytając, miałam wrażenie, że w całej tej relacji, to jest tylko nic nie znacząca wzmianka. Ot, weszliśmy, jest cudownie, schodzimy, musimy schodzić… Kilka następnych akapitów uświadomiło mi, dlaczego.
O ile zdobycie Annapurny nie było łatwe, o tyle to zejście z niej okazało się śmiertelnie niebezpieczne. Kiedy Herzog i Lachenal zaczynają odwrót, rozpoczyna się prawdziwa walka o przetrwanie, walka, która fizycznie odbiera oddech.
W obliczu śmierci siły ludzkie są niespożyte. Gdy wszystko wydaje się stracone, pozostają jeszcze rezerwy, lecz trzeba siły woli, by ich użyć.
Narracja poprowadzona jest w czasie teraźniejszym, co wzmaga emocje. A nie są to emocje dobre. Rozpacz, zagubienie, ból, cierpienie, brak oddechu, ślepota, odmrożenia i w końcu poddanie. I choć śmierć wciąż depcze bohaterom po piętach, wciąż udaje im się jej wymykać. Nie jest to jednak dziełem przypadku. To dzieło świetnie zgranego zespołu. Bo Annapurna to nie tylko dokładny, rzeczowy opis tamtejszych wydarzeń. Annapurna to opowieść o potędze poświęcenia, o prawdziwej przyjaźni, zrozumieniu. O górach, niebezpieczeństwie, śmierci, marzeniach, szczęściu i pięknie. Annapurna to świadectwo i to świadectwo, którego wcale nie czyta się łatwo – wyciska łzy wzruszenia i sprawia, że naprawdę ciężko jest oddychać. Świadectwo, z którym naprawdę warto się zapoznać.
Książka wzbogacona została o oryginalne fotografie z wyprawy, które urealniają tę historię niejednokrotnie tak nieprawdopodobną, że wydającą się być literacką fikcją. Jednak każde opisane w niej wydarzenie jest prawdziwe. Czasem łatwo o tym zapomnieć.
Podsumowanie:
Autor: Maurice Herzog
Tytuł: Annapurna
Seria: Dookoła świata
Tłumacznie: Rafał Unrug
Strony: 179
Wydawnictwo: Państwowe Wydawnictwo „Iskry”
Moja ocena: 6/10
Po raz pierwszy w życiu sięgnęłam po książkę z gatunku literatury faktu z własnej woli. W większości z własnej. Annapurnę przeczytałam bowiem w ramach wyzwania „Trójka e-pik”, organizowanego przez Zuzannę z bloga Książki Sardegny. To zdecydowanie najciekawsze wyzwanie książkowe, jakie znalazłam. Bardzo wszystkim polecam!