[Matka Polka Recenzentka]: Krótka opowieść o tym, dlaczego moje dziecko będzie opóźnione

*Witam. Proszę mi wybaczyć śmiałość. Bo widzę że czyta Pani dziecku książki i na siłe chce mu Pani ksiazki zaszczepic. Chcialbym się Pani zapytać czy nie boi się Pani że syn bedzie pozniej opozniony w stosunku do swoich kolegow z przedszkola? bo teraz to sie raczej powinno dzieci uczyc technologi informatyki i takich rzeczy ktore sa potrzebne. z czytania przeciez pieniedzy miec nie bedzie. mam racje? Prosze nie odbierać tej wiadomości jako atak. Pytam z ciekawosci czystej co pani na to odpowie mi. Pozdrawiam, Witek**

* pisownia oryginalna
** imię zmienione na życzenie autora wiadomości

Zbladłam. Zdębiałam. Aż w końcu zaczęłam się śmiać. I śmiałam się długo za długo, choć sytuacja śmieszna nie jest. Proszę Państwa! To jest sytuacja tragiczna! Może powinnam dawać Pokurczowi jakieś książki o robotyce i programowaniu, żeby nie był w przedszkolu opóźniony? Na początku nie wiedziałam nawet, co odpisać i czy w ogóle odpisywać. Ale, na litość boską, ktoś tego człowieka musi uświadomić! I podejrzewam, że nie tylko jego.

Tablet jak narkotyk 

Podanie dziecku tabletu czy smartphone'a może nas uratować w kilku sytuacjach. Nie mówię, że nie. Możemy skutecznie zająć dziecko w czasie podróży czy w przychodni lekarskiej. Stworzono też mnóstwo aplikacji dla najmłodszych, które pomagają uczyć się literek, piosenek, cyferek. Dwie pieczenie na jednym ogniu, co nie? Dziecko siedzi cicho, a dodatkowo czegoś się może nauczyć. Owszem. Nie zaprzeczę, że tak jest, bo sama święta nie jestem i niejednokrotnie zajmowałam swojego brzdąca tego typu rozrywkami, żeby w spokoju pokroić ziemniaki czy zwyczajnie zjeść ciepły posiłek. Ale, drodzy rodzice, wszystko w granicach rozsądku! Tego typu urządzenia nie tylko mogą spowodować silne uzależnienie, które przecież przydarza się także dorosłym, ale także, jak ostrzegają specjaliści, zaburza rozwój dziecka! W żadną stronę nie należy jednak przesadzać. Nie ma konieczności chowania elektronicznych gadżetów tak skutecznie, jak butelki z Domestosem. Trzeba jednak nauczyć dziecko korzystać z takich urządzeń mądrze, ściśle kontrolować czas zabawy z tabletem i POŚWIĘCAĆ SWOJEMU DZIECKU JAK NAJWIĘCEJ CZASU!

Po raz kolejny odniosę się w poście do naukowców, którzy zajmują się badaniem różnych zachowań i zjawisk. Tacy oto uczeni sprawdzili, zbadali i udowodnili, że  używanie przez dzieci tabletów, smartphone'ów czy konsoli działa na korę mózgową dokładnie tak samo jak... KOKAINA! Nadmiar produkowanej w dopaminy (hormonu szczęścia) powoduje później ataki agresji, płacz i niekontrolowaną, ponadprzeciętną złość, gdy zabierzemy dziecku gadżet. Dłuższe uzależnienie od elektroniki może spowodować agresję, nerwice, stany lękowe, a nawet depresję i stany psychotyczne.

Ale to nie wszystko. Skurcz akomodacyjny, zmęczenie oczu, bóle głowy, nasilenie krótkowzroczności – naprawdę chcecie fundować to wszystko swoim pociechom w zamian za dwie godziny spokoju każdego dnia?
Ja chyba jednak wolę, żeby moje dziecko było „opóźnione”.

Nie tylko książki

Zdjęcie archiwalne <3 
Jestem matą czytającą. Jestem matką książki pożerającą (w miarę możliwości). Dlatego właśnie
swojemu dziecku tę miłość próbuję zaszczepić. I nie wygląda to tak, że katuję syna, zmuszając go do oglądania książeczek czy słuchania, gdy próbuję mu czytać. Nie! Gdy ma ochotę budować z klocków, siadam i buduję z klocków. Gdy chce iść na dwór, ubieramy się (koszmar!) i idziemy na dwór. Wierzę w to, że Dexter (w większości przypadków) sam wie, czego mu potrzeba, żeby się poprawnie rozwijać i dobrze bawić.
Nasz wieczorny rytuał po kąpieli obejmuje czytanie krótkiej bajki. Czasem dwóch, gdy ma ochotę. Czasem żadnej, gdy ochoty nie ma. Ale serce mi rośnie, gdy podaję mu butelkę z mlekiem, a on wyciąga po nią rączki i pokazuje na książkę z bajkami. Wtedy wiem, że robię to dobrze.
W następnym poście napiszę Wam, jakie są zalety czytania dzieciom i jakie korzyści z tego płyną. I wiem, że każdy rodzic, który swojemu dziecku chce zaszczepić swoją pasję, mógłby także napisać taki post – o zaletach aktywności fizycznej, o zaletach zdrowego odżywiania, o zaletach układania puzzli, o zaletach grania w gry planszowe, o zaletach artterapii. Ja wiem, ja żadnej z tych zalet nie neguję. Ba! Sama wiem, że wszystkie te czynności są bardzo ważne i dobre dla naszych pociech, więc staram się dozować swojemu synowi po trochu wszystkiego. Jest to jednak blog o książkach, dlatego o książkach piszę, a w tym poście chodzi mi o przekazanie Wam, że nic nie zastąpi dziecku czasu i miłości, które Wy jako rodzice powinniście mu poświęcać. 

Póki co postarajcie się ograniczyć kontakt Waszych dzieci z technologią i cyfrową kokainą. W zamian za to poświęćcie im więcej czasu i róbcie z nimi to, co najbardziej lubicie razem robić. Obiecuję Wam, że Wasze dzieci nie będą przez to opóźnione, a każda minuta, którą im poświęcicie zwróci się z nawiązką!

Oryginalna wiadomość zacytowana w poście za zgodą autora

Sylwia Słupianek