Kraków jeszcze nigdy nie był tak magiczny – „„Trupojad i dziewczyna” [recenzja]


Niewiele jest takich książek w gatunku fantasy, które porywają mnie od pierwszej strony i zasysają w te magiczne światy, nie pozwalając na długi czas się z nich wydostać. Trupojad i dziewczyna również taką książką nie jest. Jednak jest w tej książce coś, co zatrzymało mnie przy niej i doprowadziło do dwóch nieprzespanych nocy. Co takiego? 

Jedno spojrzenie w oczy czarnego kota doprowadziło do tragicznego w skutkach wypadku. Nastoletnia Adrianna wypada z toru gokartowego i zapada w śpiączkę. Dla współczesnego nam świata jest całkowicie nieobecna, jednak budzi się gdzieś indziej. W Krakowie – niby tym samym, a jednak zupełnie innym. W świecie, który rządzi się innymi prawami, który istnieje jakby w innym wymiarze i który dziewczyna powoli sobie przypomina. W tym świecie nie jest już Adrianną a Panią Klątwą – istotą obdarzoną nieograniczoną mocą, budzącą postrach wśród wszystkich innych istot. Jej misją jest rozwiązanie zagadki tajemniczego Trupojada, który terroryzuje wioskę, a przewodnikiem zostaje czarny, gadający kot. Czy może być jeszcze dziwniej? Może. I bez wątpienia będzie. 

Klątwa na swojej drodze spotka naprawdę wiele intrygujących i fascynujących postaci: demonicznego Konsyliarza, Kostucha czy Śmierć i jej Uczennicę, potężnych kapłanów i morloqów oraz wielu innych. Przeżyje miłosną i erotyczną przygodę. Jednak – jak to w bajkach bywa – zwycięży jedyna i prawdziwa miłość oraz przyjaźń. 

Poza naprawdę fajną i wciągającą fabułą Trupojad i dziewczyna posiada wiele innych mocnych stron. Świat przedstawiony namalowany został na płótnie utkanym z mitów, legend i baśni, które wszyscy znamy i lubimy. W fabułę bardzo zgrabnie i umiejętnie wplecione zostały również niektóre wątki aktualnej sytuacji politycznej, a gry słowne niezwykle cieszyły moje serce. 

Weszła do lokalu, nad którym widniał szyld z napisem „Puchacz i przyjaciele”. (...) Wnętrze Puchacza przywodziło na myśl dwa słowa: elegancja i intryga. Wszystko wydawało się tutaj mieć podwójne dno: gustowne wnętrza, korytarze, sale mieniące się kolorami szkarłatu i złota, które spowijał gęsty dym cygaretek i cygar. Wysoko postawieni goście, śmietanka towarzyska Aerie, kapłani, urzędnicy, politycy, prawnicy, lekarze, ambasador obcego państwa o ciemnej karnacji czy gruby stary kupiec w towarzystwie trzech młodych nimfetek – wszyscy oni na pierwszy rzut oka emanowali klasą i potęgą, ale po chwili Klątwa dostrzegła kłamliwe usta, nerwowe spojrzenia, chciwe dłonie. 

Ja wprost uwielbiam takie zabiegi. Podobnie zresztą jak ten z zamienionym porządkiem świata: w Aerie to koty boją się myszy, a psy uważają za niezdarne i bezużyteczne stworzenia. Podoba mi się też nienachalny, lekki styl autora idealnie oddający klimat Aerie. Osobiście nie przepadam za książkami z gatunku fantasy, bowiem zdecydowanie odpycha mnie od nich pseudo-patetyczny język, którego z nieznanych mi przyczyn autorzy tak często nadużywają. Trupojad i dziewczyna to kolejna po Kotku jestem w ogniu i Redlum powieść, która udowadnia, że wcale nie musi tak być. Można napisać całkiem dobrą książkę fantasy całkiem przystępnym i prostym językiem. A ja prostotę i zwyczajność nad wyraz sobie cenię. 

Z początku miałam nieco sceptyczne nastawienie do dialogów, które wydawały mi się nienaturalne. Szybko jednak pozbyłam się dyskomfortu z tym związanego i przyzwyczaiłam się do charakterystycznych, niekiedy nieco długich wypowiedzi. Jedyne, co raziło mnie niemal do końca to za bardzo sarkastyczny, ironiczny i cięty język Chowańca – czarnego kota po przejściach, który z pozoru nie posiadał głębszych uczuć. A to nowość w świecie „wyjątkowych” i charakternych bohaterów. Nie wiem dlaczego, ale od razu przywiódł mi na myśl Joannę Chyłkę i do końca lektury nie udało mi się go w pełni polubić, choć swoim zachowaniem nie raz udowodnił, że na to zasługuje. Ot, taka moja personalna niechęć do tego typu postaci. 

Duży plus przyznaję także za tytuł, który mocno mnie zaintrygował oraz za niebanalną okładkę. Muszę przyznać, że Genius Creations w tej kwestii idzie w coraz lepszą stronę, czego niestety nie mogę powiedzieć o korekcie i redakcji. Niektóre błędy językowe i składniowe aż raziły oczy. Na szczęście nie było ich na tyle dużo, aby wpłynęły na moją ocenę książki. 

Trupojad i dziewczyna nie jest powieścią wybitną, która na długo nie da mi o sobie zapomnieć. Jest to natomiast bardzo przyjemne i lekkie „czytadło” napisane w modnym ostatnio stylu young adult, z wciągającą fabułą i dynamiczną, wielowątkową akcją. Serdecznie polecam wszystkim fanom literatury młodzieżowej oraz każdemu, kto przeżywa książkowego kaca, bowiem książka Ahsana Ridha Hassana działa jak dobrze schłodzony Radler po mocno zakrapianej imprezie

Podsumowanie:
Autor: Ahsan Ridha Hassan 
Tytuł: Trupojad i dziewczyna
Strony: 331
Wydawnictwo: Genius Creations
Moja ocena: 6.5/10

Za egzemplarz do recenzji serdecznie dziękuję:


SPROSTOWANIE: Chciałabym z tego miejsca bardzo serdecznie przeprosić Pana Artura Laisena, za moje słowa zawarte w poprzednim poście (tutaj). Pan Laisen słusznie zauważył, że faktycznie nigdy nie mieliśmy okazji porozmawiać prywatnie. Osobiście miałam na myśli zupełnie coś innego, jednak nieumiejętnie ubrałam to w złe słowa. Naprawdę szczerze przepraszam i mam nadzieję, że cała sytuacja szybko odejdzie w niepamięć. 
Życzę lekkiego pióra i powodzenia w dalszej karierze pisarskiej! '

Chciałabym też wytłumaczyć się z mojej dość długiej nieobecności. W życiu moim wydarzyło się bardzo dużo i potrzebowałam troszkę czasu, aby to i owo sobie pokładać. Po pierwsze spodziewam się dziecka – małego, szatańskiego mola książkowego. Ponadto wkrótce wychodzę za mąż, a jak wiadomo organizacja i ślubu i wesela to bezdenna skarbonka na czas. Aktualnie wszystko dopinam na ostatni guzik i powoli wracam do rzeczywistości. 
Do zobaczenia więc przy okazji następnej recenzji! Czytajcie! 

Sylwia Słupianek